Definicja wewnętrznej siły kobiet [wystawa w Muzeum Manggha]
„Inner Strength. The Women of Poland & Japan” (16.07–19.09.2021 r., Kraków) to wystawa, która intryguje, choć jednocześnie pozostawia z lekkim niedosytem. Bardzo ciekawy wydaje się sam pomysł (kilka kobiet interpretuje twórczo kobiecą siłę, usiłuje ją po swojemu dookreślić), natomiast ekspozycja, mimo całej urody Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha, wypada dość kameralnie.
Znajdziemy na niej ilustracje, grafiki, prace ceramiczne i kolaże wykonane na naczyniach, różnego rodzaju prace artystyczne – nieco naiwne, momentami nieoczywiste, zarazem bardziej subtelne niż „silne” w charakterze. I być może właśnie w tym paradoksalnie tkwi ich siła.
Artystki biorące udział w wystawie nikogo nie udają, nie silą się na na nic, nie zgrywają się na superbohaterki. Ukazują sztukę konceptualną, mniej lub bardziej wysublimowaną, niekiedy pełną prostoty. Szczerą oraz emocjonalną i w tym sensie „kobiecą”. Nie wchodzą w dialog z kobiecym archetypem czy stereotypem ani go nie odrzucają. Są sobą i to wystarczy. Opowiadają o tym, jak postrzegają twórczość, relacje, swoją tożsamość i swoje atrybuty. Śmiało konfrontują się z niezmiennie aktualnym tematem wolności i równości społecznej. Nic nie narzucają, niczego nie wymagają. I dzięki temu mamy okazję się o nich czegoś dowiedzieć – o konkretnych artystkach w szerszej, ludzkiej perspektywie.
Istotnym aspektem wystawy jest, oczywiście, fakt, że do udziału w projekcie zostały zaproszone artystki z Polski i Japonii: Basia Grzybowska-Flores, Magda Pilaczyńska, Patrycja Podkościelny, Ewelina Skowrońska i Daria Solak oraz Aona Hayashi, Hitomi Itoh, Aki Ishibashi, Noriyo Shida, wraz z Kolektywem MeMe (Hisae Maeda, Izumi Showkawa i Chika Higashi). A dzięki nagranemu z nimi filmowi wyświetlanemu w ramach ekspozycji możemy się przekonać, jak różne są definicje wewnętrznej siły kobiet. Co ważne, projekt pierwotnie był prezentowany w 2018 r. w Tokio w ramach inicjatyw podjętych z okazji stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości oraz stulecia nawiązania stosunków dyplomatycznych pomiędzy Polską a Japonią i stał się pretekstem do przyjrzenia się, czy kobiety są postrzegane w obu krajach podobnie, czy też całkiem różnie, w zależności od kultury, w której żyją i warunkujących ją okoliczności. Uważam, że wystawa nie odpowiada do końca na to pytanie, aczkolwiek być może jej dyskretna formuła nie pozwala się w tym zagadnieniu głębiej zanurzyć – nie szkodzi, dzięki temu rozbudza apetyt na dalsze poszukiwanie odpowiedzi. Pomocna może być tu na przykład lektura książki reportażowej „Kwiaty w pudełku. Japonia oczami kobiet” Karoliny Bednarz, którą przy okazji serdecznie polecam tym, którzy wybiorą się na wystawę i zapragną jakiegoś dopowiedzenia. Być może organizatorzy wystawy świadomie nie dodają tu zbyt wielu didaskaliów, bibliografii, dodatkowych kontekstów, nie chcąc wypowiadać się za zaproszone do projektu artystki ani dorabiać ich sztuce niechcianych znaczeń.
Tymczasem: „Kiedy zmarła moja matka, mój ojciec został sam. Musiałem więc wrócić do rodzinnego miasta, aby się nim zaopiekować. Kobieta może przeżyć bez mężczyzny, ale mężczyzna nie przetrwa bez kobiety” – cytują we wstępie do wystawy swojego japońskiego przyjaciela kuratorki Monika Brauntsch i Ewelina Skowrońska. Tym samym zwracają uwagę na ogromną rolę kobiecej determinacji i intuicji w życiu społecznym na różnych szerokościach geograficznych. Zaproszone do projektu ilustratorki, opowiadając o swojej codzienności i mierzeniu się z różnymi problemami, inspirują, aby zarazem wrażliwie i z mocą iść przez życie, niezależnie od tego, gdzie przyszło nam dorastać, egzystować, trwać.
(MB)