Il Trovatore – niezwykła opera w niezwykłym mieście
Berlin to nie jest zwykłe miasto, to mozaika. Tutaj budka z kebabem sąsiaduje z galerią alternatywnej sztuki, skinheadzi mieszkają obok gejów.
Berlin posiada wspaniałe tradycje muzyczne. Tutaj każdy znajdzie coś dla siebie. Oczywiście fani opery również nie będą rozczarowani. W mieście są trzy stałe teatry operowe. A wśród nich Berlińska Staatsoper, która pod kierownictwem Daniela Barenboim stała się jednym z najlepszych teatrów operowych świata. Postanowiłem się przekonać czy ten niemal legendarny dyrygent jest tak dobry, jak o nim mówią i wybrałem się do Berlina na przedstawienie “Il Trovatore”.
(C) MATTHIAS BAUS / Staatsoper Berlin 2013“Il Trovatore” to jedna z najlepszych oper Verdiego, z ariami, których się nie zapomina oraz autentycznie emocjonującą akcję. “Trubadur” to wyzwanie dla nawet najlepszych teatrów operowych, ponieważ już samo wystawienie nastręcza nie lada kłopotów ze względu na częste zmiany scen, natomiast muzycznie opera ta posiada wiele elementów bel canta, ale również sporo romantycznego dramatyzmu, zatem jest to wyzwanie dla śpiewaków, którzy muszą wyjątkowo dobrze manewrować głosem miedzy trylami oraz mocną dramaturgią. Poza tym nie jest to opera, w której mamy parę tenor – sopran, natomiast reszta jest mało znaczącym dodatkiem. Tutaj są cztery główne role, które wymagają wyjątkowo dobrych śpiewaków.
(C) MATTHIAS BAUS / Staatsoper Berlin 2013Daniel Barenboim oczywiście sprostał swojej opinii. Poprowadził “Trubadura” niezwykle dynamicznie. Orkiestra Staatsoper miała zdecydowane zwarte brzmienie, które w połączeniu ze zmysłem dramaturgicznym Barenboima dawało efekt piorunujący. Takiej muzycznej zmysłowości zapewne na długo nie zapomnę.
W tytułową role wcielił się młody Urugwajski tenor Gaston Rivero. Znany jest on już Polskiej publiczności z występów w Teatrze Wielkim w przedstawieniu “Don Carlo”. Myślę, że występ w roli Manrico był sporym wyzwaniem dla Rivero, z którym jednak poradził on sobie dość dobrze. Śpiewak ten zachwycał szczególnie swoją liryczną barwą oraz swoiście włoskim, bardzo melodyjnym sposobem frazowania. Momentami brakło mi w jego interpretacji bardziej zdecydowanej dramaturgii. Czego z pewnością nie można powiedzieć o wykonaniu Mariany Prudenskaya, która wcieliła się w rolę Azuceny. Ta Rosyjska mezzosopranistka zrobiła na mnie ogromne wrażenie dzięki emocjonalnie niezwykle wyrazistemu wykonaniu swojej roli oraz perfekcyjnej technice.
Ogromne zainteresowanie publiczności wzbudził występ Placido Domingo w roli hrabiego Luny. Domingo to legenda opery i mimo swoich lat wciąż imponuje pięknym głosem oraz perfekcyjną techniką. Jego głos jest silny i posiada swoisty autorytet. Dla mnie było to ogromne przeżycie
(C) MATTHIAS BAUS / Staatsoper Berlin 2013usłyszeć na żywo Domingo, choć zastanawiam się czy rola Luny była dobrze dobrana dla jego głosu oraz techniki. W “Il Trovatore” jak wspomniałem jest sporo elementów bel canta i tutaj Domingo nie był dla mnie w pełni przekonujący. Gwiazdą wieczoru okazała się Anna Netrebko jako Leonora. Netrebko urzekła mnie nie tylko swoją scenicznością. Śpiewaczka ta teatralność ma w genach, co w połączeniu z pięknym głosem sprawią, że jej występy stają się ogromnym przeżyciem. Netrebko posiada zmysłowy głos, którym idealnie operuje. Jej Leonora jest silną i zdecydowaną kobietą, którą skradła serca Manrico, Luny jak i chyba znacznej części publiczności, sądząc z aplauzu, który dostała.
Opera to nie tylko muzyka, ale też teatr i na tym punkcie Berlińska Staatsoper udowadnia, że po prostu nie ma sobie równych. Wiele produkcji z Metropolitan czy Covent Garden wypada blado w konfrontacji z teatralnością Staatsoper. Tutaj często sięga się do tradycji niemieckiej awangardy, która wytyczała nowe ścieżki, którymi później podążały teatry na świecie. Staatsoper nie wystawia konwencjonalnych przedstawień i “Il Trovatore” jest tego dobrym przykładem. Reżyserii podjął się Philipp Stölzl, który znany jest z produkcji reklam oraz videoklipów dla gwiazd muzyki zdecydowanie innej niż operowa jak na przykład Madonna czy Rammstein.
“Il Trovatore” Stölzla jest unikalne od strony wizualnej. Sporo jest tutaj odwołań do malarstwa, szczególnie Holenderskich mistrzów, ale również Velazqueza, czy też rysunków Lewisa Carolla do “Alicji, w krainie czarów”. Stölzl w swojej produkcji uwypukla komiczne elementy “Trubadura” oraz przedstawia samą operę jako dzieło niezwykle przerysowane, na poły surrealistyczne. Dla Stölzl opera to kraina snów, marzeń oraz koszmarów, które posiadają boska muzykę.
Z Berlina dla Presto Jacek Kornak