Fanfary dla naszych!
Pendereckiego można porównać do Bacha, Mozarta lub Beethovena: znamy to nazwisko, choć nie zawsze wiemy, co się za nim kryje. Ale wypada je wymienić, gdy ktoś nas pyta o muzykę klasyczną/poważną a w szczególności współczesną.
Choć Penderecki już wcale współczesny nie jest. Ani awangardowy. Ani prowokujący. No może trochę. Kto za życia organizuje festiwal własnego imienia? Nawet jeśli przyjmiemy za prawdę, że festiwal im. K. Pendereckiego to był prezent od żony na 80. urodziny - i tak pomysł jest dość... oryginalny.
Ale skąd pomysł, żeby teraz nagle pisać o Pendereckim? Ano wziął się stąd, że z powodu pewnego wydarzenia naszła mnie refleksja. Nie sztuka wielkim kompozytorem być (oczywiście, gdy ma się talent i okoliczności sprzyjają). Sztuką jest znaleźć godnych wykonawców własnych kompozycji. Nie raz słyszałam od młodych twórców, że mieli ochotę przerwać prawykonanie, bo ludzie, którzy grali ich utwór, koncertowo go psuli. Może dlatego Penderecki czasem sam dyryguje swoimi dziełami. A do współpracy zaprasza bardzo dobre orkiestry. Efekty? Owo pewne wydarzenie, czyli prestiżowa nagroda!
Jak chwali się wytwórnia DUX, która zrealizowała nagranie:
Komplet symfonii Krzysztofa Pendereckiego, w wykonaniu Sinfonii Iuventus pod batutą samego mistrza - otrzymał prestiżową nagrodę "International Classical Music Award"! Zestaw płyt o numerze katalogowym 947 okazał się nie do pobicia w kategorii muzyka współczesna. A konkurencja była silna. To jedyna międzynarodowa nagroda na świecie - jury składa się z przedstawicieli 17 mediów z 13 krajów. Cieszymy się bardzo, gratulujemy Sinfonii Iuventus, gratulujemy maestro Pendereckiemu! I już informujemy, że uroczysta ceremonia wręczenia nagród odbędzie się podczas tegorocznego festiwalu L. van Beethovena w Warszawie, 12 kwietnia. Po raz pierwszy nagrody te będą wręczane w Polsce, ceremonię uświetni koncert galowy - oczywiście z udziałem zwycięskiego zespołu.
Kto jeszcze był nominowany i czy konkurencja rzeczywiście była zacna, przekonacie się tu.
LB