Don Giovanni w Wenecji [relacja]
Wenecja znana jest przede wszystkim jako miasto malarzy, jednak w pewnością każdy wielbiciel opery kojarzy to miast również z jednym z najsłynniejszych teatrów operowych La Fenice.
fot. Michele CroseraNazwa tego teatru nawiązuje do mitycznej historii Feniksa i była ona przekleństwem tego teatru, który co kilkadziesiąt lat płonął, aby być na nowo odbudowanym przez Wenecjan dumnych ze swojej opery. A jest z czego być dumnym. Tutaj premiery swoich przedstawień mieli między innymi Rossini, Donizetti oraz Verdi. Do dziś La Fenice słynie nie tylko ze swojej historii, ale również z wyjątkowej akustyki oraz dobrego poziomu wykonawczego.
Jakiś czas temu, 18 października miałem okazję przekonać się czy sława La Fenice to tylko historia czy też również dzisiaj teatr ten prezentuje wybity poziom wykonawczy. Tego dnia La Fenice wystawiało “Don Giovanniego” Mozarta. O samej operze wiele chyba nie trzeba pisać, bo każdy meloman zna arie z Don Giovanniego niemal na pamięć. Obecną produkcje dla La Fenice przygotował Damiano Michieletto. Jego wizja tej opery oparta jest na fantazjach, które każdy z nas nosi. Postać Don Giovanniego to jakaś siła destrukcyjna w nas samych lub pewna fantazja o nas samych, o której dobrze wiemy, że jest fałszywa. Być może Don Giovanni to nasze alter-ego. To nie jest realistyczna postać i dzięki temu Michieletto jest w stanie nadać głębię tej historii. Scenografia to korytarze starego domu. Żadna ze scen nie odbywa się na zewnątrz. Zazwyczaj na scenie panuje półmrok, co jeszcze dobitniej przenosi nas w nieokreśloną przestrzeń między rzeczywistością a podświadomością.
Muzycznie to przedstawienie przygotował Stefano Montanari. Ten dyrygent nie jest wprawdzie dobrze znany poza Włochami,
fot. Michele Croseraale w tym przedstawieniu spisa się wyjątkowo dobrze. W jego interpretacji Muzyka Mozarta brzmiała lekko ale zarazem wyraziście i zmysłowo. Montanariemu udało się uzyskać balans między delikatnością i subtelnością tej muzyki a jej dramatyzmem. Może jedynie orkiestrze momentami brakło nieco czystości w artykulacji dźwięków, ale nadrabiali to Włoską ekspresją.
Spośród solistów zdecydowanie najlepiej wypadł Alex Esposito jako Leporello. Jego śpiew był wyrazisty, aktorski i wyjątkowo naturalny. Obecnie Esposito jest uznawany za jednego z najlepszych na świecie odtwórców tej roli. Rolę Don Giovanniego wykonywał Alessio Arduini. Jego interpretacja tej roli była wprost żywiołowa. Arduini śpiewał z dużym zaangażowaniem emocjonalnym i niezwykłą energią. Juan Francesco Gatell jako Don Octavio śpiewał lekko i lirycznie. Spore wrażenie zrobiła na mnie Jessica Pratt jako Donna Anna. Dysponuje ona pięknym sopranem koloratorowym i bardzo dobrą techniką. Na uwagę zasługuje również Maria Pia Piscitelli, która wcieliła się w rolę Donny Elviry. Śpiewała ona z ogromnym zaangażowaniem emocjonalnym, jednak momentami zabrakło mi w jej śpiewie mozartowskiej lekkości i elegancji.
Podsumowując, La Fenice to wciąż jeden z najlepszych w Europie teatrów operowych, zatem polecam wszystkim melomanom operową podróż do Wenecji.
Z Wenecji dla Presto Jacek Kornak
fot. Michele Crosera