Dobrze wykonana muzyka - pozostaje na zawsze! [Rozmowa z Dyrektorami Filharmonii Krakowskiej]
Dyrektorzy Filharmonii Krakowskiej – Mateusz Prendota oraz Alexander Humala – o planach i marzeniach instytucji w rozmowie z Joanną Illuque.
Joanna Illuque: Jest pan związany z Filharmonią Krakowską od wielu lat; najpierw jako artysta Chóru, a od 2002 roku jako Dyrektor Naczelny. Z jakimi planami, nadziejami, marzeniami obejmował pan stanowisko dyrektora?
Mateusz Prendota: Mam mówić szczerze czy dyplomatycznie?
Proszę o całkowitą szczerość.
M.P.: Plany, nadzieje i marzenia łączą się w absolutną jedność, którą jest wybudowanie nowego gmachu Filharmonii Krakowskiej, podniesienie poziomu artystycznego oraz wypromowanie artystów orkiestry i chóru, ponieważ mamy znakomitych muzyków instrumentalistów i wokalistów. Od dwóch lat intensyfikujemy aktywność Filharmonii w regionie, powróciliśmy jako instytucja na Wielkanocny Festiwal Ludwiga van Beethovena w Warszawie i Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie. Powołany został ponadto Dyrektor Artystyczny z prawdziwego zdarzenia, stąd obecność podczas naszego spotkania Alexandra Humali.
Pan dołączył do Filharmonii w 2021 roku. Co było pana priorytetem?
Alexander Humala: Prezentowanie wysokiej klasy muzyki na najwyższym możliwym poziomie – to mój absolutny priorytet! Jestem perfekcjonistą, ale chciałbym, by wykonywana praca była nie tylko obowiązkiem, lecz wszystkim muzykom sprawiała ogromną przyjemność, dawała radość. Trzeba cieszyć się tym, co się robi.
Pan wybrał Kraków czy Kraków wybrał pana?
A.H.: Trudno powiedzieć… Jestem związany z Krakowem od 2015 roku, kiedy po raz pierwszy przyjechałem do Filharmonii na prawykonanie IV Symfonii Henryka Mikołaja Góreckiego, który jest jednym z najważniejszych kompozytorów w moim życiu.
Jaki repertuar jest panom szczególnie bliski? Czy konstrukcja planów koncertowych na nowy sezon artystyczny jest zbieżna czy niezależna od prywatnych preferencji?
A.H.: Jestem bardzo dumny z tego, że mogę tu realizować swoje pomysły muzyczne, choć oczywiście czuję też ciężar odpowiedzialności za powierzone mi zadanie ułożenia programu na nowy sezon. Swoje sugestie przedstawia Rada Artystyczna i dział programowy, który również ma udział w budowaniu repertuaru. Jestem otwarty na wszelkie propozycje. Muzyka jest moim językiem, za jej pośrednictwem wyrażam siebie, niezależnie od gatunku czy kompozytora. Tak naprawdę rozdzielam, bardzo konkretnie, dwa rodzaje muzyki: napisaną i wykonaną dobrze lub źle. Podoba mi się jazz, świetnie się bawię na koncertach rockowych, a jednocześnie jako profesjonalnemu muzykowi bliska jest mi muzyka baroku czy romantyzmu… Zasadniczym założeniem przy konstrukcji repertuaru jest wykorzystanie wszystkich trzech – i muszę podkreślić – znakomitych zespołów: orkiestry symfonicznej, chóru mieszanego i chóru chłopięcego. Filharmonia Krakowska dysponuje ponadto świetnymi organami i klawesynem – instrumentami, które też chcemy dokładniej i w różnych kontekstach przedstawić publiczności. Oczywiście muszę pogodzić swoje personalne zainteresowania z tym, co będzie ciekawe także dla słuchaczy, którzy zechcą przyjść na koncerty. Na program ma też wpływ jeszcze jeden czynnik – finansowy. No i nie możemy pominąć warunków panujących w sali, którą dysponujemy… proszę sobie wyobrazić wykonanie tu np. Requiem Brittena z dużą orkiestrą, dwoma chórami, solistami…
Czy nie jest też tak, że, by zachować poziom wykonawczy, konieczne jest wykonywanie dzieł bardzo różnorodnych, zarówno pod względem epoki, jak i stylu?
A.H.: Ależ oczywiście! Dlatego ważna jest muzyka tzw. złotego repertuaru orkiestrowego czy chóralnego, oratoryjnego. Klasyków – Mozarta, Beethovena, potem np. Brahmsa, ale też Mahlera i wielu, wielu innych. Fundamentalna jest także współpraca z zapraszanymi artystami: dyrygentami, śpiewakami, instrumentalistami - wirtuozami. Każde takie spotkanie jest niezwykle cenne pod kątem rozwoju. Daje też ogromną satysfakcję ze wspólnego muzykowania, zwłaszcza gdy zachodzi swoista i niezbędna w odbiorze muzyki prezentowanej bezpośrednio przed publicznością interakcja pomiędzy wykonawcą i odbiorcą. W końcu taki jest sens występów – gramy przede wszystkim dla słuchaczy i tylko trochę dla siebie.
M.P.: Nie do przecenienia jest też fakt, że prezentujemy, jako jedyni w Polsce poza Filharmonią Narodową, dwa koncerty tygodniowo. Przy środkach finansowych, którymi dysponujemy, stanowi to wyzwanie, ale nie wyobrażamy sobie, by mogło być inaczej. Filharmonia funkcjonuje w przejrzystej strukturze. Mamy podział na cykle koncertów abonamentowych, koncertów kameralnych, patriotycznej sceny kameralnej, koncertów uniwersyteckich itd… Mówiąc o zarządzaniu instytucjami kultury, zawsze pojawia się pytanie: kto powinien być dyrektorem – artysta czy menadżer? Jakie powinny być kompetencje dyrektora, czy to naczelnego, czy artystycznego? Sądzę, że to powinny być dwie osoby, z których każda zna swoje miejsce, ma swój zakres obowiązków i wie, co robić. Ważne, by nie wchodzić sobie w paradę. Taki system staramy się wspólnie z Alexandrem tworzyć. Uważam, że ja mam zapewnić dyrektorowi artystycznemu i wszystkim zespołom warunki finansowe i logistyczne do tego, aby oni mogli wykonać swoją pracę w jak najlepszej i najbardziej komfortowej rzeczywistości, która ich otacza. Zostawiłem sobie jakąś możliwość wpływu na kwestie artystyczne. Umówiliśmy się, że podejmuję decyzje związane z Festiwalem Czterech Tradycji i wspólnie przygotowujemy, już poza sezonem, Royal Opera Festival. Naturalnie pojawia się drugie pytanie o to, jak wyważyć proporcje w prezentowaniu utworów klasycznych, tych uważanych za hity, na które czeka szeroka publiczność, i jak wprowadzać dzieła mniej znane, nierzadko niemniej piękne. Czy grać muzykę dawną, klasycyzmu, romantyzmu, a na ile sięgać do muzyki współczesnej? W tych aspektach – utworów z kanonów w kontekście do utworów mniej znanych, utworów z określonych epok do muzyki współczesnej – jako filharmonicy jesteśmy zobligowani, by grać wielkie formy symfoniczne, oratoryjne, kantatowe.
Kogo i w jakim repertuarze usłyszymy w nadchodzącym 78. sezonie artystycznym 2022/2023?
M.P, A.H.: Jesteśmy przekonani, że przygotowaliśmy wiele ciekawych wydarzeń i możemy polecić uwadze melomanów wszystkie nadchodzące koncerty. W listopadzie zapraszamy na recital Piotra Anderszewskiego, który zagra utwory Bacha i Beethovena. W tym samym miesiącu Maestro Antoni Wit stanie za pulpitem dyrygenckim, by wraz z pianistą, Marcinem Koziakiem, poprowadzić uroczysty koncert jubileuszowy V Liceum Ogólnokształcącego w Krakowie, którego sami są absolwentami. We wrześniu przyjeżdża do nas w ramach Festiwalu Szymanowski/Polska/Świat wspaniały amerykański dyrygent, Richard Rosenberg. U jego boku wystąpi Urszula Kryger oraz znakomity tenor, Randall Bills. Artyści wykonają utwory Szymanowskiego i Mahlera. W październiku wystąpi Jerzy Maksymiuk. Zapraszamy też zwycięzców dwóch konkursów skrzypcowych, czyli Konkursu Wieniawskiego oraz Konkursu im. Sibeliusa – w grudniu wystąpi znakomity skrzypek, Inmo Yang. Czujemy się wręcz zobowiązani do przedstawiania krakowskiej publiczności laureatów najważniejszych konkursów muzycznych, polskich i światowych, jak miało to miejsce chociażby w przypadku ostatniego Konkursu Chopinowskiego. W przyszłości planujemy także utworzenie nowego cyklu kameralnego poświęconego prezentacji naszych instrumentów. Posiadamy doskonały klawesyn, dlatego razem z Andrzejem Zawiszą podjęliśmy temat sformułowania serii kameralnych wieczorów muzycznych z klawesynem w roli głównej, podczas których zamierzamy pokazać cały wachlarz muzycznych możliwości tego instrumentu. W tym sezonie artystycznym zaproszenie przyjęła Baiba Skride – wybitna łotewska skrzypaczka, która zagra II Koncert skrzypcowy Bartóka. Zawita też Sascha Goetzel, który zadyryguje IV Symfonią i II Koncertem fortepianowym Brahmsa w wykonaniu Szymona Nehringa. Plany repertuarowe wyznacza poniekąd rok kalendarzowy i liturgiczny, jubileusze, rocznice, święta. W tym roku przed świętem zmarłych zagramy Requiem Giuseppe Verdiego, z kolei na zakończenie karnawału Łukasz Borowicz i Paweł Wajrak przedstawią Karnawał rzymski – uwerturę koncertową Berlioza, Amerykanina w Paryżu Gershwina czy utwory Saint-Saënsa.
Dawnym i dobrym krakowskim zwyczajem była i jest w dalszym ciągu współpraca partnerska różnych instytucji i środowisk Grodu Kraka, by wymienić Zamek Królewski na Wawelu, Uniwersytet Jagielloński, Muzeum Narodowe, Operę Krakowską czy też liczne teatry. Zamierzają panowie kontynuować ten nurt działalności, tworząc kolejne wspólne projekty?
M.P.,A.H.: Nie tylko kontynuować, ale rozwijać, i to w możliwie szerokim zakresie, wychodząc poza Kraków do Tarnowa, Nowego Sącza, Lusławic, Wadowic, tworząc cykl koncertów w regionie. W dalszym ciągu odbywać się będą Koncerty Uniwersyteckie, kontynuujemy współpracę z Muzeum AK im. gen. Fieldorfa „Nila”, od września ruszymy z nowym cyklem współtworzonym z Muzeum Narodowym. Wracamy też na Wawel z muzyką renesansową pod nazwą „Wawel – muzyka dawna”. Jednym z naszych marzeń jest przekonanie krakowskiego środowiska artystycznego, że, współpracując ze sobą, można tworzyć piękne rzeczy i przekraczać ograniczenia danej instytucji. Naszą propozycją jest w tym obszarze program „Muzycznych Mostów” realizowany od marca 2021 roku, do którego przystąpiła m.in. Capella Cracoviensis, Sinfonietta Cracovia oraz Akademia Muzyczna im. Krzysztofa Pendereckiego. O tym, jak wiele korzyści przyniosła ta platforma współpracy, moglibyśmy opowiadać kilka godzin…
Czy w kolejnych sezonach pozostaną wspaniałe i uwielbiane programy edukacyjne adresowane dzieciom, jak „Smykowe granie”, „Spotkania z Panią Melodią” oraz te dla młodzieży „Musica – ars amanda”?
M.P.: Funkcjonowanie Filharmonii opiera się na dwóch filarach, jeśli chodzi o działania merytoryczne. Pierwszy stricte artystyczny, koncertowy oraz drugi – edukacyjny, równie istotny, gdyż dzięki jego realizacji przygotowujemy bardzo młodych odbiorców do tego, by stali się melomanami. Tak więc, oczywiście, programy edukacyjne muszą być kontynuowane!
A.H.: Każdy miesiąc ma tydzień edukacyjny. Proponujemy koncerty kierowane do dzieci, ale też te, w których dzieci grają dla dzieci. W obliczu wojny stworzyliśmy chór dzieci z Ukrainy. Po przesłuchaniach przyjęliśmy czterdzieścioro chórzystów. Pozostaje „Smykowe granie” – program dla maluszków do trzech lat, „Bajki muzyką pisane” – quasi-musicalowa propozycja tematyczna. W nadchodzącym sezonie będzie to prawdopodobnie mitologia. W Roku Lema tematem przewodnim stały się roboty. Dla starszej młodzieży tworzymy cykl muzycznych podróży dookoła świata, chcemy bowiem zaprezentować muzykę różnych narodów.
W Filharmonii działa Stowarzyszenie Przyjaciół FK. Od niedawna do Filharmonii zawitały cykliczne i cieszące się popularnością „Spotkania z artystą”, przygotowywane przez Elżbietę Gładysz i Stowarzyszenie Miłośników Opery Aria. To nadzwyczaj cenna inicjatywa popularyzująca i przybliżająca szerszej publiczności tzw. muzykę poważną.
M.P.: Działalność tego typu stowarzyszeń jest nie do przecenienia. To fantastyczna okazja, by przybliżać różne dziedziny sztuki, prezentować artystów, ich dorobek, sylwetki. Zawsze z radością wspieramy takie inicjatywy i zapraszamy w nasze progi.
Lato i miesiące wakacyjne sprzyjają festiwalom czy koncertom plenerowym, ale też nieco lżejszemu repertuarowi. Mieliśmy wspaniały, żywiołowy koncert hiszpańskiej zarzueli, niedawno zakończyliśmy czwartą edycję Royal Opera Festival, a obecnie realizujemy Philharmonic Music Summer z nadzwyczaj różnorodnym programem.
M.P., A.H.: Tak, i staramy się cieszyć tą feerią muzycznych barw. Warunki grania podpowiadają repertuar. Jeśli jesteśmy poza murami naszej Filharmonii, jak w przypadku Philharmonic Music Summer – w Palmiarni Ogrodu Botanicznego, mamy okazję, by zaprezentować właśnie ten lżejszy repertuar, swoisty miszmasz jazzowy, możemy pobawić się aranżacjami piosenek z Kabaretu Starszych Panów Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego, nie zabraknie też utworów Bacha, Bizeta, Griega w wydaniu kameralnym, ale pojawi się też tango… Jesteśmy także współorganizatorem Royal Opera Festival – trzeciego w Europie festiwalu monograficznego poświęconego Gioacchino Rossiniemu i włoskiemu belcanto. Od dwunastu lat śledzę ten festiwal u naszego niemieckiego partnera i jestem urzeczony formą pracy i poziomem pracy akompaniatorów, dyrygentów, korepetytorów z młodymi śpiewakami. Ten festiwal jest kuźnią talentów. Nacisk kładziemy na pokazanie mniej znanych dzieł Rossiniego – w tym roku jest to m.in. Armida czy Hermiona, które dają nadzwyczajną szansę prezentacji kunsztu głosu, obiegników, figur retorycznych, łatwości zdobywania wysokich dźwięków, wszelkich koloratur. Te dzieła są trudne i wymagające nie tylko dla śpiewaków, ale też organizatorów. W Armidzie mamy przecież aż pięciu tenorów w równorzędnych partiach! Staramy się wystawiać dzieła scenicznie a nie wersje wyłącznie koncertowe.
Trudno nie spytać o budowę nowego gmachu – siedziby Filharmonii. To odwieczne marzenie krakowskich melomanów – także pana jako muzyka i dyrektora. Były plany wybudowania wielkiego Centrum Muzyki na Grzegórzkach… Odbył się konkurs na projekt, ale do jego realizacji już nie doszło… Wcześniej wycofała się Akademia Muzyczna, potem miasto, które podjęło decyzję o budowie odrębnej siedziby Capelli Cracoviensis… A w Filharmonii Krakowskiej (budynku należącym do kurii, a niegdyś pełniącym funkcję sali kinowej), która przeszła niedawno remont – lifting, jak słychać było przejeżdżające tramwaje, tak słychać je nadal… Często sygnał karetki zagłusza dźwięki fortepianu czy towarzyszy solistom… Czy jest szansa, że ta sytuacja wreszcie się zmieni i „stolica kultury” doczeka się budynku godnego nie tylko nazwy Filharmonii Krakowskiej, ale nade wszystko spełniającego wymogi nowoczesnej sali koncertowej z dobrym zapleczem dla wykonawców i wszelkimi, niezbędnymi dziś elementami, na które składa się budynek służący do wykonywania dzieł Beethovena, wspomnianego już w tym kontekście, Brittena czy Pendereckiego?
M.P.: Nie chciałbym powiedzieć zbyt wiele, gdyż trwają zaawansowane prace nad nowym projektem budowy siedziby Filharmonii Krakowskiej, a czasem jedno słowo wypowiedziane pochopnie może zniweczyć plany, działania i wtedy istnieje ryzyko, że tak długo wyczekiwany gmach pozostanie w dalszym ciągu jedynie w sferze marzeń… Robimy wszystko, co możliwe, by Kraków mógł cieszyć się salą koncertową, na jaką to miasto zasługuje od dawna! Są bardzo realne szanse na szybkie doprowadzenie do szczęśliwego finału.
Czego życzyć obu panom na nadchodzący sezon artystyczny?
M.P., A.H.: Nowej Filharmonii! Wmurowania kamienia węgielnego i stworzenia przyjaznej grupy szerokiego wsparcia dla działań naszej instytucji. Muzyka jest jednym z najważniejszych narzędzi do wywoływania emocji, choć trwa przez chwilę, jeśli dobrze wykonana – pozostaje na zawsze. Najwyższy stopień artyzmu pojawia się wtedy, gdy publiczność włącza się poprzez odbiór i zaczyna uczestniczyć w tworzeniu sztuki. Najpierw musi być interakcja pomiędzy dyrygentem a wszystkimi zespołami, które aktualnie prowadzi, potem pomiędzy sekcjami, które tworzą orkiestrę, a następnie przychodzi etap, w którym publiczność aktywnie odbiera to, co dzieje się na scenie. I na koniec ta cisza, która zapada na kilka chwil tuż po zakończeniu wykonania, by wybuchnąć aplauzem i nieukrywaną radością. To jest sens naszej pracy.
Życzę zatem, by akt szósty z wiersza Wisławy Szymborskiej wybrzmiewał najpełniej po każdym wydarzeniu artystycznym proponowanym przez Filharmonię Krakowską.