Bułgarska Diwa
Krassimira Stoyanova już od około dwóch dekad zachwyca Europejską, i nie tylko Europejską publiczność operową swoimi niezwykle lirycznymi interpretacjami. Stoyanova to już weteranka scen operowych, która swoją pozycje oraz karierę budowała w pocie czoła. Nie została ona zauważona w młodości i musiała o uznanie walczyć, ale była to zwycięska walka, ponieważ obecnie Stoyanova króluje w Covent Garden, Monachium, Wiedniu i innych teatrach operowych. Do jej najwybitniejszych ról należą te pochodzące ze słowiańskiego repertuaru.
Tym którzy chcieliby się przekonać o kunszcie wykonwaczym Krassimiry Stoyanovej polecam nagranie wytwórni Orfeo “Slavic Opera Arias”. Tutaj wraz z towarzyszeniem Monachijskiej Orkiestry Radiowej pod batutą Pavela Baleffa Stoyanova wykonuje te najbardziej znane słowiańskie arie jak i też perły wydobyte z lamusa. Zachwycają na tym nagraniu przede wszystkim arie z oper Czajkowskiego. Tutaj Stoyanova osiągnęła interpretacyjne mistrzostwo wykonując te arie z wyjątkową emocjonalną głębią.
Na albumie tym poza wielkimi Słowiańskimi kompozytorami, takimi jak Czajkowski, Borodin czy Dvorak, zanjdziemy również ciekawe arie mało znanych Bułgarskich kompozytorów Vesselina Stoyanova oraz Parashkeva Hadzhieva.
Jeśli ktoś ma niedosyt słuchania Stoyanovej, to polecam również najnowsze nagranie DVD z Royal Opera House. Tutaj w przedstawieniu Eugene Onegin wyreżyserowanym przez Kaspera Holtena, Stoyanova wykonuje role Tatiany i muszę powiedzieć, że jest to niepowtarzalna Tatiana. Przedstawienie Onegina około roku temu widziałem na żywo w ROH. Stoyanova sprawiła, że był to niezapomniany wieczór i takie też jest nagranie DVD. Ta produkcja szczególnie dzięki tej śpiewaczce jest wyjątkowo liryczna i poruszająca, a na dodatek towarzyszy jej jako Onegin rewelacyjny interpretacyjne Simon Keenlyside.
Krassimira Stoyanova to diwa w najlepszym, klasycznym znaczeniu tego słowa. Jest w stanie przedstawić swoim głosem głębokie poruszające interpretacje wykonywanych ról, co teraz w czasie coraz częstszej pustej wirtuozerii staje się niemal rzadkością.
Jacek Kornak