Beethoven się nie zmienia. Tak jak idea wolności [rozmowa z José Marią Florênciem]

09.11.2020
Beethoven się nie zmienia. Tak jak idea wolności [rozmowa z José Marią Florênciem]

Z powodu coraz większych obostrzeń data premiery „Fidelia” w Operze Bałtyckiej wciąż się zmienia. O obecnej sytuacji i o tym, jak reagować nowoczesnym Beethovenem na nowoczesne czasy, mówi José Maria Florêncio, dyrektor artystyczny opery w Gdańsku. Rozmawia Wojciech Gabriel Pietrow.

WGP: Beethoven kilkukrotnie zmieniał uwerturę do „Fidelia”. Czy jako dyrygent czuje Pan w tej muzyce, że kompozytor się męczył z tym dziełem?

 

José Maria Florêncio: Nie tylko uwerturę, lecz także całą operę zmieniał trzy razy. Pierwsza spotkała się z totalnym odrzuceniem, druga tak samo. Muszę przyznać, że słuchając tej drugiej wersji, odczułem, że jest ona… naprawdę słaba. Trzecia wersja – ta, którą robimy – jest już uznana przez historię, zaakceptowana jako dzieło doskonałe. To wszystko jednak ma dzisiaj małe znaczenie dla muzyki. Beethoven był geniuszem, który wyprzedzał swój czas. Znał i studiował na bieżąco prądy filozoficzne. Znał współczesny świat muzyczny, ale i analizował dokładnie dzieła Bacha. W „Fideliu” znajdujemy więc cytaty przywołujące na myśl chociażby „Pasję św. Mateusza”, a jednocześnie widzimy rozwiązania harmoniczne z kompozycji Brahmsa (a był kompozytorem żyjącym później niż Beethoven – przyp. red.). Druga wersja była przydługa z powodu niekończących się dialogów – dla niego każde słowo było bardzo istotne. Na to niezrozumienie dzieła Beethovena złożyło się wiele powodów. Dopiero trzeci „Fidelio” – okrojony, zmieniony i skrócony – był operą, którą ówczesny świat mógł częściowo zrozumieć. „Fidelio” jest dziełem, które nawet dzisiaj jest trudno w pełni pojąć.

 

Chciałbym więc zapytać o interpretację…

 

Rozmawia pan z kimś, kto nie zmienia najmniejszej nuty i litery w tym, co Beethoven stworzył. Ważne dla nas jest jego przesłanie człowieczeństwa i wolności. Największej, najczystszej miłości i poświęcenia. Jest to taki hymn do miłości małżeńskiej. My dbamy o to, by część wizualna spektaklu nie była całą operą. Opera to partytura. Reżyseria, scenografia, światła to ilustracja myśli Beethovena. Do jej zadań należy połączenie dzieła z epoką, w której żyjemy. Nasza premiera była przewidziana na dzień przed rocznicą zburzenia muru berlińskiego. Niemiecki reżyser Michael Sturm, poruszony odzyskaną wolnością (żył we wschodniej części Niemiec), chce podkreślić fakt, że zawdzięcza ją wydarzeniom związanym z Solidarnością. Tu – w Gdańsku – warto nawiązać do wydarzeń poprzedzających upadek komunizmu. Beethoven więc się nie zmienia. Jest wciąż aktualny. Tak, jak idea wolności.

Czy interpretacja może wpływać na to, jak Pan kieruje orkiestrą, ale chyba Pan mi na to odpowiedział.

 

Jest właśnie na odwrót. Dyrygent poza tym nie kieruje orkiestrą – dyryguje operą. Operą, czyli całością; orkiestra jest jej częścią. Nawet kurtyna w dziele operowym otwiera i zamyka się przecież na dane miejsce w partyturze. Reszta to wytwór fantazji. Michael Sturm jest właśnie reżyserem, który ma bardzo głębokie pojęcie o muzyce i wie, czym jest to dzieło. W ogóle interpretacja dzieła nie jest najbardziej odpowiednim słowem, bo w zasadzie większość rzeczy nie jest tu do wymiany. Tu raczej chodzi o wizję. I w tej wizji, którą zaprezentujemy w Operze Bałtyckiej, będzie można zobaczyć połączenie ideałów romantycznych z realizacją tych celów we współczesnych czasach.

 

Wiem, jak się czuje widz, kiedy jest odwołany koncert, na który się wybierał. A jak się czuje dyrygent? Pojawia się frustracja?

 

Dyrygent sam odwołuje premierę, więc to trochę inny punkt widzenia.

 

No tak, ale wpływ na to mają czynniki zewnętrzne.

 

Nie czuję się jak osoba, którą zmuszono, by coś odłożyła. Nie uważam, że jest to szczególnie bolesne. Wszystko traktuję z naturalnością. Jest sytuacja – ja na nią reaguję. Jeżeli reaguję nowoczesnym Beethovenem na nowoczesne czasy, to muszę też odpowiadać na epidemię szczególną troską o artystów i publiczność. Nie jest mi miło, że nie gramy. Odczuwamy to bezpośrednio. Jeżeli jednak mamy wierzyć w to, co chce przekazać Beethoven, to musimy brać odpowiedzialność za to, co się dzieje wokół nas.

 

 

Czy ta niepewność o jutro i być może lęki wśród artystów orkiestry nie wpływają negatywnie na grę? Nie spada morale?

 

Człowiek, niezależnie od tego, jaką funkcję pełni, jest tylko człowiekiem. W takiej sytuacji morale pada nawet w wojsku. Świat w tej chwili jest w trudnej sytuacji. Oczywiście, że muzyk może się obawiać o swoją przyszłość i o swoje zdrowie. Z drugiej strony nie ma wątpliwości, że muzyk po próbie czy koncercie wraca do domu z dużą energią i chęcią tworzenia. Patrząc bez muzyki przez okno na pandemiczny świat, ogląda on królestwo beznadziei. Muzyka od tych trosk nas uwalnia.

 

Czy ta opera może być też remedium dla widzów?

 

Zdążyliśmy zrobić 10 spektakli przed premierą, którą odłożyliśmy na później. Ludzie na tych spektaklach widzieli, że to wszystko wygląda trochę inaczej i mieli świadomość, że to się nie powtórzy po pandemii. Rozumieli, że biorą udział w czymś totalnie innym. Pomimo tego, że nie było żadnego kontaktu między aktorami, wszyscy musieli siedzieć dalej od siebie, i było mniej widzów w sali, to proszę uwierzyć, że doświadczyliśmy dłuższych aplauzów niż w normalnych warunkach. Czuć większą duchową wieź, gdy się jest częścią czegoś wyjątkowego.

 

Jeżeli to ma taki wpływ na ludzi, to może trzeba zorganizować premierę online?

 

W tym samym czasie, co premiera „Fidelia”, będzie oczywiście dostępna transmisja w Internecie. Nie jest jednak prawdą, że my teraz będziemy grali tylko w streamingu, że dopiero wchodzimy z całą sztuką do sieci. Muzyka tam jest od dawna. Moje koncerty z NOSPR w Katowicach były dwa lata temu dostępne do oglądania na żywo online. Obecna sytuacja jest tylko impulsem do tego, żeby bardziej otworzyć się na tę technologię. Zorganizowaliśmy np. w maju i czerwcu serię koncertów z domu artystów i przez pierwsze 10 minut oglądało nas ponad 5 tys. ludzi (a nasza widownia w operze ma ok. 500 miejsc). Jest to więc ważny kanał komunikacji, ale nie zapominajmy, że niejedyny. Tak naprawdę to my czekamy na publiczność na żywo. Tak naprawdę to chcielibyśmy nie pięciotysięcznej widowni połączonej przez Internet, tylko salę, która mieści 5 tys. żywych ludzi.

 

***

 

Od redakcji: Premiera opery „Fidelio” Ludwiga van Beethovena, początkowo planowana na 3 października, przełożona kolejno na 23 października i na 20 listopada (przy okazji – to byłaby 215. rocznica faktycznej prapremiery pierwszej wersji „Fidelia”, która odbyła się w Theater an der Wien 20 listopada 1805 roku), zostaje na razie przeniesiona na luty 2021 roku. Dokładną datę gdańskiej premiery na pewno podamy!

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.