Bachowskie szaleństwo
Ottavio Dantone to spec od muzyki barokowej. Przedostatniego dnia gdańskiego festiwalu Actus Humanus zaprezentował swoją wersję legendarnych „Wariacji goldbergowskich” Jana Sebastiana Bacha.
Jestem fanem Glenna Goulda. Pewnie z tego powodu przywykłem do „Wariacji” granych na fortepianie w wolnym tempie. Do wykonania ich na historycznym instrumencie podszedłem nieufnie. Okazało się, że zupełnie niepotrzebnie.
Układ „Wariacji” jest bardzo konsekwentny – ułożone są trójkami. Pierwsza wariacja to taniec, druga zawsze ma charakter wirtuozowski, a trzecia jest kanonem. Kompozytor stosuje najróżniejsze techniki klawesynowe - pasaże, gamy, ornamentykę, dwudźwięki, skomplikowane rytmy, no i oczywiście polifonię. Kolejne kanony prowadzone są w coraz większych interwałach od prymy aż do nony, a stopień trudności wzrasta w coraz to szybszym tempie.
Dantone podchodzi do utworu Bacha bardzo odpowiedzialnie. Po raz pierwszy nagrał go dopiero w wieku 45 lat. „Wtedy dojrzałem na tyle, żeby to zrobić” - przyznał podczas pokoncertowego spotkania. Włoch okazał się wyjątkowo energicznym i przekonującym wykonawcą. Utwór Bacha zagrał bez odrobiny sentymentalizmu, w szybkich tempach. Pokazał, że problemy techniczne partytury Bacha są dla niego drobnostką. Grał pewnie, ale trochę sucho i mało delikatnie, co niektórym przeszkadzało. Po koncercie doleciały mnie echa słów, jakoby wykonanie było „bez emocji”. Jak dla mnie – takie słowa to przesada, ale w końcu o gustach się nie dyskutuje.
Koncertu wysłuchał Oskar Łapeta