17 minut w Powstaniu Warszawskim. Spróbuj to wytrzymać.
Nie możesz się ruszyć. Nie możesz wstać, chwycić za broń. Czy tak czuli się twoi rodacy przed wybuchem Powstania Warszawskiego? Nic nie mogli zrobić?
Wychodzisz. Pierwsze, co zauważasz, to budynki. Piękne, zdobne. Na placu ludzie. Beztrosko, niespiesznie spacerują. Długowłosa brunetka w przeciwsłonecznych okularach je lody i rozmawia z przyjaciółkami. Pięć nastolatek robi sobie grupowe selfie, śmieją się. Pan sprzedaje watę cukrową z mobilnego stoiska. Drugi zachęca: możesz przez dwie minuty powisieć na drążku, to wygrasz 100 zł. Przejeżdża taksówka, za nią autobus. Młody człowiek gra na elektrycznej gitarze i śpiewa amerykańskie, rockowe piosenki. Obcas wpadł ci między płyty chodnikowe, więc zatrzymujesz się i spokojnie wyciągasz. Bez konsekwencji.
Nagle czujesz, że nie możesz się ruszyć.
Przed chwilą byłaś w innej rzeczywistości. W tej wirtualnej. Widziałaś być może te same budynki, a raczej ich szkielety, resztki murów odarte z godności. Spiel! Krzyczał niemiecki żołnierz, podsuwając ci z agresją patefon z płytą, na której polska piosenka. Spiel!
Przy tobie właśnie przed chwilą strzelano do człowieka. Jezu, żeby to nie był jego koniec.
Nie możesz się ruszyć. Nie możesz wstać, chwycić za broń. Czy tak czuli się twoi rodacy przed wybuchem Powstania Warszawskiego? Nic nie mogli zrobić? Jedna z uczestniczek tego wydarzenia, wtedy piętnastolatka, mówiła do wnuczki: „Powstanie i tak by wybuchło. Bo ludzie już dość mieli, już chcieli działać, nie mogli czekać.”
Wokół ciebie młodzi ludzie. Młodsi od ciebie. Dziewczyna, która mogłaby być twoją córką, właśnie po raz pierwszy zabiła człowieka. I nawet nie ma czasu zastanowić się, co to z nią zrobi. Trzeba biec dalej. Wracać do kanałów. Zrozumieć.
Dziękuję twórcom filmu, że nie zaprojektowali kostiumu bohaterowi-obserwatorowi tych zdarzeń. Patrzyłam na „siebie” i widziałam czarną przestrzeń. Dzięki temu mogłam sobie powtarzać: to się już nie dzieje, to tylko film.
Dziękuję Arturowi Słotwińskiemu za ścieżkę dźwiękową. Bardzo piękną, taką „hollywoodzką”, bo też odsuwała ode mnie realia Powstania.
Dziękuję za wszystkie rozmycia, drgania obrazu. – To tylko film – myślałam do siebie – wytrzymasz. To tylko film.
Technologia VR, nagranie 360 stopni (siada się na obrotowych fotelach) i przestrzenny dźwięk silnie oddziałują na wyobraźnię. Całe szczęście, że zabrakło bodźców dotykowych, zapachów – nie czuć skutków wybuchu granatu, temperatury powietrza w tamte sierpniowe i wrześniowe dni, spalenizny, kurzu. Gdyby doświadczenie było pełne – kto wie, ile osób wytrzymałoby te 17 minut?
Powstanie trwało 63 dni. I tyle będzie trwać prezentacja „Kartki z Powstania” w Zamku Królewskim w Warszawie. Projekcje filmu Tomasza Dobosza rozpoczęły się 1 sierpnia – w dniu wybuchu Powstania. Wystarczy zadzwonić i się zapisać, bo wstęp jest bezpłatny.
Za zachętę do obejrzenia filmu dziękuję Piotrowi Baronowi, dyrektorowi Polskiej Orkiestry Sinfonia Iuventus im. J. Semkowa a za zaproszenie – Elżbiecie Baron.
{KAW}