10. Transatlantyk Festival pełen idei
Transatlantyk Festival godnie uczcił swój jubileusz, w dobie pandemii obierając coraz częściej stosowaną na świecie formułę hybrydową i łącząc działania w inspirujących przestrzeniach z wydarzeniami transmitowanymi online. Miejscem akcji były w tym roku Katowice, co okazało się strzałem w dziesiątkę.
Transatlantyk od jakiegoś czasu „przepływa” przez mapę Polski i choć mamy nieukrywany sentyment np. do klubu festiwalowego na pl. Wolności w Poznaniu, gdzie transatlantycka przygoda się rozpoczęła, czy do ściśle kojarzonej z branżą filmową Łodzi, to Katowice na przestrzeni lat zmieniają się i oczarowują, a absolwenci i wykładowcy kierunków filmowych Uniwersytetu Śląskiego (dawniej Wydział Radia i Telewizji, obecnie Szkoła Filmowa im. Krzysztofa Kieślowskiego), tacy jak: Bogdan Dziworski, Marcin Koszałka, Maria Zmarz-Koczanowicz, Maciej Pieprzyca czy Piotr Domalewski, również budzą w świecie coraz większy podziw. Dlatego umiejscowienie gali otwarcia Transatlantyk Festival w siedzibie Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia dodało całości wydarzenia splendoru – w końcu to tam ostatnimi czasy są przyznawane Fryderyki w kategoriach muzyki poważnej. Jednak i teraz okazja była niebagatelna, zwłaszcza że tego wieczoru, poza otwarciem 10. edycji festiwalu, wręczono nagrodę FIPRESCI Platinum Award 95 Kenowi Loachowi, który wirtualnie podziękował za docenienie jego filmów (a tym samym również jego działań artystycznych na rzecz poprawy warunków społecznych). Następnie wysłuchaliśmy utworów Jana A.P. Kaczmarka, inicjatora i najważniejszej postaci Transatlantyk Festival, zarówno tych dobrze znanych, jak muzyka do „Niewiernej” czy do oscarowego „Marzyciela”, jak i premierowych – np. do amerykańskiego obrazu „The Happy Worker” lub do wchodzącej wkrótce na ekrany kin „Magnezji” w reżyserii Macieja Bochniaka (zarazem – obok Joanny Kos-Krauze i Wojtka Mazolewskiego – jurora Transatlantyk Instant Composition Contest). Całą galę poprowadziła Agnieszka Szydłowska – z elegancją i szykiem, w zwracającej uwagę, przepięknej kreacji, choć jednocześnie z wyraźną tremą.
Akcentów muzycznych pojawiło się podczas tej edycji festiwalu i więcej – w Muzeum Śląskim zagrał Wojtek Mazolewski Quintet, odbył się też jak co roku jedyny na świecie, wspomniany już przez nas, konkurs improwizacji do filmów na żywo – Transatlantyk Instant Composition Contest. Tym razem zwycięzcą został Michael Kornas, drugie miejsce zajął Piotr Pawlak, a trzecie Adam Leśnierowski. Wielka szkoda, że w powodu panującej pandemii konkurs wyjątkowo miał charakter zamknięty – obecność publiczności dotychczas dopingowała startujących i pobudzała ich twórczą wyobraźnię, w końcu istotą improwizacji jest nie tylko sprawdzenie wypracowanego warsztatu w niecodziennych okolicznościach, ale przede wszystkim poddanie się energii i zaskakującemu biegowi wydarzeń „tu i teraz”.
Na Transatlantyk Festival 2020 nie zabrakło też warsztatów (m.in. Masterclass z Kenem Loachem!) paneli dyskusyjnych prowadzonych przez wykładowców SWPS, chociaż szkoda, że – pomimo niewątpliwych walorów humanistycznych i proponowanych debat społecznych – przyciągnęły stosunkowo niedużą publiczność, choć przecież Transatlantyk Festival od dziesięciu lat podkreśla rolę idei w świecie sztuki, a jego tegoroczne hasło wydaje się szczególnie istotne: „Transformacja – przebudzenie czy tylko wstrząs?”. Niemniej cieszy zapraszanie do współtworzenia festiwalu ekspertów z różnych dziedzin oraz, oczywiście, reprezentantów branży filmowej, dzięki temu Transatlantyk Festival wypełnia nie tylko swoją misję artystyczną, lecz także edukacyjną.
Z kolei miłośnicy plakatu filmowego mogli w katowickiej Galerii ASP „Rondo Sztuki” oglądać wystawę „Cały Kalarus”, prezentującą prace Romana Kalarusa (ur. 1951), profesora sztuk plastycznych, kultowego plakacisty, grafika i ilustratora. Jest w nich humor, dystans, mieszanie sacrum i profanum, ciekawość świata. Kalarus tworzy obrazy, plakaty, grafiki, znaki graficzne, ilustracje, scenografie teatralne, wnętrza kościołów i klubów muzycznych. Bierze też udział w wystawach, sympozjach i warsztatach w różnych miejscach świata.
Fantastyczną atmosferę stworzono także w festiwalowych kinach, szczególnie w starym Kinoteatrze Rialto, jednym z niewielu miejsc, w których ambitne filmy zaangażowane społecznie i doceniane na prestiżowych festiwalach we Włoszech czy we Francji można obejrzeć przy lampce wina bądź przy filiżance herbaty. Z pewnością warte zapamiętania jest kino kobiece i fabuły, takie jak „Panna Marx” (reż. Susanna Nicchiarelli) o aktywnym, ale i przedwcześnie zakończonym życiu córki Karola Marksa, czy „Slalom” (reż. Charlène Favier) o molestowaniu nieletnich w świecie sportu, a także koprodukcje z polskimi akcentami, jak „Sole” z utalentowaną Sandrą Drzymalską w roli głównej i z muzyką wschodzącej gwiazdy muzyki współczesnej Teoniki Rożynek. Te tytuły świadczą o tym, jak ważne są transatlantyckie projekcje w kontekście społecznego dyskursu na tematy współczesne… i nie tylko. W Konkursie Nowego Kina nagrodę Transatlantyk Distribution Award 2020 otrzymał obraz „Poufne lekcje perskiego” (Rosja/Niemcy/Białoruś, 2020) w reżyserii Vadima Perelmana, inspirowana prawdziwymi wydarzeniami opowieść o Gillesie, młodym Żydzie, który chcąc uniknąć śmierci w obozie koncentracyjnym, udaje Persa i uczy jednego z oficerów wymyślonego przez siebie języka. W ten sposób staje się strażnikiem pamięci o tych, którzy odeszli, ale i znajduje absurdalny sposób na wyrażenie przeżywanej traumy. W Konkursie Polskich Krótkich Metraży międzynarodowe jury (Mona Tusz, Bogdan Muresanu i Laurence Boyce) przyznało dwie nagrody – główną dla filmu „Ballast” w reżyserii Daniela Howlida oraz wyróżnienie dla filmu „Jestem tutaj” w reżyserii Julii Orlik.
(MB)