Piotr Ferens

13.03.2015
Piotr Ferens

O tym, co naprawdę kryje się po drugiej stronie luster, czy łatwiej napisać powieść, czy skomponować utwór i czy kryminał może jeszcze czymś nas zaskoczyć, rozmawiam z Piotrem Ferensem, autorem debiutującym powieścią „Na krańcach luster”.

Mam kłopot, bo pytać o książkę z wątkiem kryminalnym nie wypada. Przecież nie możemy zdradzić, kto zabił…

„Na Krańcach Luster” trudno zaliczyć jednoznacznie do standardowego kryminału. To powieść zawierająca w sobie zarówno wątki sensacyjne, jak i kryminalne, a także elementy z pogranicza horroru wraz z nieodłącznym dodatkiem magii realistycznie powiązanej z otaczającą nas rzeczywistością. Dlatego tutaj naprawdę nie ma prostych odpowiedzi i mimo szczerych chęci nie jestem w stanie odnieść się do tego, kto zabił. Zresztą, proszę mi wierzyć, nie to pytanie jest najważniejsze w mojej powieści. Warto mieć na uwadze jeszcze jeden fakt, że nic nie jest w niej takie, jakie się z pozoru może wydawać.

 
 
Piotr Ferens, autor powieści / mat. promocyjne wyd. Białe Pióre

To Pana debiut literacki?

Tak. Choć piszę już od wielu, wielu lat, dopiero teraz postanowiłem ujawnić się szerszej publiczności. A może po prostu tak miało być i jest to kolejny punkt mojego przeznaczenia? Ludzie często sądzą, że debiutant, to ktoś taki, kto wpadł na pomysł napisania książki, usiadł przed komputerem i w pół roku stworzył sobie, lepszą lub gorszą, powieść. Nie przeczę, pewnie i tacy by się znaleźli. Jednak w moim przypadku, było inaczej. Swój warsztat, z mniejszymi lub większymi przerwami czasowymi, szlifowałem przez nieomal dwadzieścia lat, pisząc do szuflady przeróżne formy tekstów. Aż nadszedł czas na pełnowymiarową powieść i, co za tym idzie, na sięgnięcie po statut literackiego debiutu.

Czy w takiej dziedzinie jak kryminał można wymyślić jeszcze coś nowego?

Kiedy jako nastolatek zaczytywałem się w opowiadaniach i powieściach science-fiction oraz fantasy, w pewnym momencie olśniło mnie, że przecież sam, w ten, jakże z pozoru prosty, sposób, mogę tworzyć własne historie, kreować nieistniejące światy, powołując do życia i decydując o losach występujących tam bohaterów. I tak to się zaczęło. Powstały pierwsze, nieudolne w swoim pisarskim stylu, próby tworzenia opowiadań. W tamtym jednak czasie, nawet mi przez myśl nie przeszło, że przerodzi się to w aż tak wielką pasję. Dziś nie ma dnia, bym czegoś nie napisał, a jeżeli z jakiś powodów tego nie czynię, czuję jak narasta we mnie ta przemożna chęć przetworzenia myśli w formę słowa pisanego. A, że do głowy wciąż przychodzą mi nowe pomysły, czekające niecierpliwie w kolejce, więc na brak weny nie narzekam.

Sądzę, że wymyślenie czegoś nowego w dziedzinie kryminału, jest jak najbardziej możliwe. To kwestia wyobraźni oraz inspiracji, a także, co chyba najważniejsze, pójścia nie utartymi szlakami, tylko podjęcie niełatwej próby obrania własnej, indywidualnej ścieżki. A czy mi się udało? To muszą już ocenić sami czytelnicy.

Co spowodowało, że zdecydował się Pan na temat luster?

Pewnie wynikło to z mojej niespokojnej wyobraźni i nieustannie dręczącego mnie pytania, co by było, gdyby udało się jednak zanurzyć w srebrzystą powierzchnię i tym samym zdołać przeniknąć do innego świata? Ilekroć spoglądałem w lustrzane powierzchnie, zawsze miałem dziwne wrażenie ich pewnej obcości i istnienia „drugiego dna” w ich pozornie zwykłym wyglądzie.

Czy nie obawia się Pan, że Pańska powieść napisana jest zbyt trudnym językiem?

Cóż, to jednak powieść, a nie sms. Dlatego też, siłą rzeczy, wymaga od czytelnika poświęcenia jej pewnej, niemałej, uwagi. Jako czytelnik, którym przecież także jestem, uwielbiam zanurzyć się w powieściowy świat danej książki wprost bez pamięci. Dlatego też, pisząc „Na Krańcach Luster” dążyłem do tego, aby jej przyszły czytelnik został przez nią całkowicie pochłonięty. Oczywiście istnieją także książki pisane łatwiejszym językiem i nic w tym złego. Sam też takie poczytuję. Po prostu moje pisarskie zadanie, w tym wypadku, polegało na tym, aby zachwycać słowami tworząc z pozoru niełatwe w odbiorze zdania i tym samym budować fascynującą fabułę, niczym wielką katedrę, z wieloma komnatami, tajnymi przejściami i niezliczoną ilością sekretów.

Czy przed przystąpieniem do pisania powieści ma Pan już konkretnie określoną fabułę; czy też sami bohaterowie, ich losy i zwroty akcji powstają dopiero z chwilą tworzenia powieści?

Zwykle dysponuję jedynie pewnym rdzeniem samego pomysłu oraz nie do końca określoną wizją niektórych jej wątków. Całość powstaje w zasadzie, w trakcie pisania, choć często przychodzą mi do głowy wątki, które zaistnieją dopiero w trakcie późniejszych wydarzeń mojej powieści.

Skąd wątek muzyczny w Pana książce? I to tak dominujący, że znalazł się na okładce?

Jedna z ważniejszych postaci w mojej powieści, to mieszkający na stałe w Paryżu, światowej sławy pianista, Augusto Sentire. Jest on zaczątkiem i niejako osią całej powieści, wokół której główny bohater, Daniel Naderski, usiłuje rozwikłać wiele zagadek, ściśle powiązanych z lustrami.

Co do samej okładki, to przyglądając się jej, warto zwrócić uwagę na rozmyte odbicie w czarnych klawiszach, które w swoim graficznym wyrazie ma nawiązywać właśnie do odbić powstających na lustrzanych powierzchniach. Jak wspomniałem wcześniej, w tej powieści nic nie jest takie, jakie się z pozoru wydaje. Nawet okładka.

Na okładce mamy klawiaturę fortepianu. Muzyka klasyczna jest Panu bliska?

Niewątpliwie bardzo bliska. Uwielbiam jej słuchać, jak również grać tego typu utwory. Oczywiście nie jest jedyna w moich muzycznych zainteresowaniach. Jednak muzyka klasyczna ma w sobie niewątpliwie pewną historyczną głębię; w jej frazach dźwięczą nawiązania do przeszłości, przewijają się uczucia i myśli jej, nieżyjących już, twórców. Dla mnie osobiście, jest ona pełniejsza w odbiorze i bardziej fascynująca z uwagi właśnie na konotacje wiążące ją z minionymi dniami naszych przodków.

Kształcił się Pan muzycznie?

Niestety nie. Pewnie gdybym się jeszcze raz urodził, domagałbym się wysłania do szkoły muzycznej w klasie fortepianu. Ale, w tym życiu, już trochę na to za późno. Pierwsze muzyczne szlify, jeżeli chodzi o teorię, otrzymałem od mojego Taty, który świetnie grał na akordeonie. Co prawda usiłował mnie do niego zachęcić w latach mojej wczesnej młodości, ale dwukrotne machnięcie akordeonowskim miechem pozbawiło mnie zarówno sił jak i jakiejkolwiek dalszej chęci kształcenia się w tym kierunku. W moim umyśle narodziło się wtedy, dość zabawne, z dzisiejszego punktu widzenia, skojarzenie, że gra na instrumencie to naprawdę ciężka, mozolna i wyczerpująca praca. W szkole podstawowej tylko umocniłem się w tym przekonaniu, kiedy z kolei zamęczano mnie wymogiem nauki gry na flecie prostym. Na szczęście, pewnego dnia, za sprawką, tym razem mojej Mamy, w domu pojawił się prosty, pięcio-oktawowy keyboard. Pamiętam, że pełen nieprzebranej fascynacji, spędziłem przy nim całą noc. I tak oto zaczęła się moja muzyczna przygoda z instrumentami klawiszowymi.

Skomponował Pan muzykę promującą własną książkę. I to całkiem przyjemną. Tworzy Pan dla przyjemności, czy zawodowo? Ma Pan jakieś marzenia związane z muzyką?

Zależało mi na tym, aby utwór, który skomponowałem, oddawał klimat mojej powieści; jej tajemniczość, pewną subtelną formę odmienności, a jednocześnie nawiązywał do nurtu muzyki klasycznej, której wykonawcą jest przecież jeden z bohaterów powieści, Augusto Sentire. Bardzo chciałbym móc tworzyć muzykę zawodowo i niewykluczone, że mi się to uda.

Co do muzycznych marzeń, to mam nadzieję, że w tym roku wraz z moim zespołem, Curtain Falls, uda nam się nagrać naszą pierwszą płytę. A marzenie numer dwa, to chęć napisania muzyki do filmu.

Czy własna muzyka pisana „pod książkę” będzie Pana wizytówką przy kolejnych publikacjach?

Sądzę, że tak. Właśnie teraz, jestem w trakcie komponowania pewnego utworu na potrzeby pewnej książki. Osobiście bardzo lubię łączenie różnych obszarów twórczości, takich jak obraz i słowo, obraz i muzyka, czy muzyka i słowo. Niewykluczone, że kiedyś napiszę książkę do jakiegoś utworu? Kto wie? Przecież muzyka to także opowieść, tylko że namalowana dźwiękiem.

Przytoczę tutaj prawdziwą historię z mojego życia; swego czasu zostałem poproszony o napisanie wiersza do pewnego obrazu, który miał być ślubnym prezentem, dla nieznanej mi osobiście młodej pary. Co ciekawe, nie dane było mi nawet zobaczyć owego malarskiego dzieła. Otrzymałem jedynie jego dość skąpy opis. Wyszło ponoć całkiem dobrze. Młoda para była zachwycona, a Panna Młoda – jeśli wierzyć świadkom tego wydarzenia – mocno wzruszona swoistym połączeniem obrazu ze słowem. Wiersz pozostał w mojej szufladzie, a obrazu nie udało mi się zobaczyć do dziś dnia.

Czy woli pan komponować, czy może pisać? Co sprawia panu większe trudności?

Lubię jedno i drugie. Dla mnie, obie te czynności są tworzeniem pewnej historii. Metodyka ich powstawania jest z całą pewnością inna, ale wystarczy, że wczuję się w to, co chcę przekazać. W pisaniu szukam odpowiednich słów, z których powstanie satysfakcjonujące mnie zdanie, a przy klawiaturze fortepianu, odpowiednich dźwięków, z których zrodzi się właściwa brzmieniowo muzyczna fraza.

Dlaczego zdecydował się Pan na współpracę z wydawnictwem Białe Pióro?

W pierwszej kolejności spodobał mi się szybki i otwarty na współpracę kontakt z wydawnictwem. Poza tym wysoki poziom komunikatywności i sprawność w szybkim działaniu podczas pracy; w trakcie korekty, ustalania okładki, itd. Oczywiście, jak powszechnie wiadomo, tam gdzie drwa rąbią, tam i wióry lecą. Tak więc i w tym przypadku, nie obeszło się bez pewnych, koniecznych wręcz tarć, które jednak miały wymiar ewidentnie konstruktywny dla obu stron.

Jakie ma Pan teraz plany?

Moje literackie marzenie są proste;by coraz więcej czytelników sięgało po moją twórczość. Co do planów, to oczywiście pisać, pisać i pisać. Biorę teraz udział w projekcie wydania antologii Horror na Roztoczu II, w której mam przyjemność uczestniczyć jako autor opowiadania. Jestem także w trakcie zaawansowanych prac nad moją drugą powieścią „Za Kurtyną Świata”, która, a taką mam nadzieję, będzie jeszcze bardziej tajemnicza, mroczna i przerażająca w stosunku do mojej debiutanckiej pozycji, a tyczyć się będzie Cieni i ludzkich dusz.

A czy ma Pan także inne pasje?

Jest ich całkiem nie mało. Dlatego czasami zazdroszczę tym ludziom, którzy w swoim życiu, posiadają tylko jedną pasję, dzięki czemu mogą się jej bezgranicznie poświęcić. Jeżeli o mnie chodzi, to oprócz pisania i muzyki, jestem wielkim fanem lotnictwa, także w wymiarze praktycznym – latam na motolotni oraz dużych, ciężkich motocykli. Ponadto lubię poświęcać czas na gry planszowe, a ostatnimi czasy nawet na ich projektowanie. Póki co, do szuflady.

Jaką melodię ma Pana życie?

Życie każdego z nas jest melodią bardzo zróżnicowaną. Moja, to pobrzmiewająca czasami w tonacji molowej, z delikatnymi akordami pianissimo, a czasami uderzająca o weselsze durowe dźwięki. Bywa, że mknie nieprzebranymi pasażami, by nagle przejść w piano pojedynczych dźwięków, delikatnie szemrzących niczym krople deszczu.

To jeszcze na chwilę wrócę do książki. Jak może ona oczarować czytelnika?

Niewątpliwie, aby książka mogła oczarować, trzeba jej na to pozwolić. Trzeba się rozsmakować w jej słowach, zanurzyć w historię zawartą na jej stronach i poddać jej nieprzebranemu klimatowi, który z niej emanuje, otacza i wciąga czytelnika w wir niesamowitych przygód. Oczywiście wierzę w to, że moja powieść może oczarować umysł niejednego czytelnika i zająć w jego pamięci należyte miejsce. Niezdecydowanym proponuję, aby spojrzeli w pierwsze lepsze lustro, następnie zastukali palcami w jego powierzchnię, a potem właśnie sięgnęli po moją powieść.

Rozmawiała Kinga A. Wojciechowska


mat. promocyjne wyd. Białe Pióro  

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.