Rok Lema: Nie wiemy nic [refleksja na temat „Śledztwa”]

23.01.2021
Rok Lema: Nie wiemy nic [refleksja na temat „Śledztwa”]

Rok Lema nadszedł w porę. Dzieła tego autora komentują obecne wydarzenia lepiej niż niejeden publicysta. „Śledztwo”, jako komentarz do rzeczywistości, która otaczała pisarza ponad 60 lat temu, krzyczy do nas, że po tych 60 latach wciąż jesteśmy głupi.

 

Zaznaczy to każdy, kto książkę przeczytał – „Śledztwo” to nie jest typowy kryminał. Pojawia się w nim oczywiście seria tajemniczych zdarzeń w kostnicach, które łączą dziwaczne szczegóły. Jest Scotland Yard i porucznik Gregory, który szuka podejrzanych. Są nawet przesłuchania, oględziny i sekcje zwłok. Jednak już w pierwszym rozdziale czytelnik czuje, że tytuł był zwykłą zmyłką.

 

Przydział do sprawy

 

Powieść rozpoczyna spotkanie policyjnych specjalistów i detektywów. Wśród nich jest Gregory – młody porucznik doświadczony nie bardziej od swoich kolegów. A jednak to jemu zostaje przeznaczone kierowanie śledztwem w sprawie ginących z kostnic ciał. Zdarzenia wydają się prawie dla wszystkich niezrozumiałe. Jedynie Sciss – policyjny statystyk widzi pewną prawidłowość w serii dziwnych wydarzeń. Przedstawia to tak:

 

Mianowicie iloczyn z czasu, jaki upłynął między dwoma wypadkami, i odległości dzielącej dwa kolejne miejsca zniknięcia ciał od centrum, staje się wielkością stałą – gdy pomnożyć go przez różnicę panującej w obu razach temperatury. (…) W ten sposób otrzymujemy liczbę stałą o wielkości pięć do dziewięciu centymetrów na sekundę i stopień.

 

Ten fragment wywodu naukowca pozwala usłyszeć specyficzny, nieco abstrakcyjny Lemowski humor. Pełny przerysowanych naukowych terminów, które jednak nie są pozbawione sensu. Bawią one nie tylko czytelnika – niezbyt przekonany do nich jest również Gregory. „Zabawne” wyliczenia naukowca z czasem okazują się jednak coraz mniej „śmieszne” i coraz bardziej realne.

 

Dlaczego skrzynka gada?

 

To właśnie konflikt między Gregorym, który za wszelką cenę chce znaleźć winnego człowieka, a naukowcem, który twierdzi, że jedynym winnym może być statystycznie zauważalne zjawisko, które sprawia, że ludzie znikają z kostnic, staje się niemalże głównym wątkiem historii. Śledztwo, choć trwa cały czas, zdaje się jedynie przerywać dramatowi, który przeżywa Gregory. Zawsze bowiem mógł on znaleźć sprawcę i wysłać go do więzienia. Co ma jednak zrobić, gdy sprawcy nie ma?

 

To właśnie w punkcie, gdy porucznik zauważa, że nie wie co robić i obsesyjnie poszukuje sprawcy, zaczyna się „Śledztwo”. W tym momencie powieść uderza czytelnika swoim psychologicznym aspektem. Gregory się gubi. Lekko gubi się nawet czytelnik – bo jak to? Nie ma winnego?

 

Wszystko tłumaczą obliczenia i naukowa wykładnia Scissa. Chłodne fakty pozwalają wyjaśnić całą sytuację i spojrzeć na nią z góry. Długie rozmowy dwóch bohaterów jednak nie pomagają. Porucznik nie chce wierzyć, że naukowo udowodnione niematerialne zjawisko może sprawiać, że martwe ciała wychodzą z kostnic. Nie chce wierzyć w „cuda”. Gdy jasno wyłożona nauka wciąż nie przekonuje policjanta, naukowiec w zdenerwowaniu podsumowuję jego postawę:

 

Proszę pana, jedno i drugie już przedstawiłem, niechże się pan nie zachowuje jak dziecko, któremu pokazano schemat radioodbiornika i równania Maxwella, a ono pyta: »Tak, ale dlaczego ta skrzynka gada?«.

 

Policjant okazuje się bezsilny wobec tych słów. Nagle się okazuje, że problemem nie jest brak wiary w cuda – w pełni zrozumiały z racjonalnego punktu widzenia. Gregory nie chce wierzyć i zaufać temu, czego nie rozumie. To właśnie ten fakt wytyka mu naukowiec.

 

A co z nami? Czy my wytykamy mu tą antyracjonalną postawę? Współczujemy? A może to również do nas Sciss kieruje swoją ironiczną obserwację?

 

Śledztwo” dzisiaj

 

Detektywistyczna powieść Lema nie jest obecnie tak znana, jak „Kongres Futurologiczny” czy „Solaris”. Wpadła mi jednak w ręce w wakacje w postaci starego wydania. Kilka miesięcy po niej przyszła kolejna fala wirusa, później szczepionki i wiele innych spraw, których zrozumienie nie jest tak łatwe.

 

Nagle fabuła książki znalazła więc sobie nową przestrzeń, w której mogła żywo funkcjonować. Dała bohaterom książki możliwość obśmiania naszych zachowań. Lem, choć z dystansem podchodził do swojej futurologicznej specjalizacji, dobrze opisał to, przez co dzisiaj przechodzimy.

 

Świat się rozwija i rozwija się nauka. Obok niej stoimy my i nie nadążamy za nią. Podobnie jak Gregory nie wierzymy w to, czego nie znamy; a nie znamy prawie niczego. Próbujemy zrozumieć działanie wirusa, czytając pięć artykułów popularnonaukowych. Próbujemy sprawdzać, czy szczepionka nas uratuje, 10, 20, 30 lat po ostatniej lekcji chemii czy biologii. Gdy jednak się okazuje, że nie jesteśmy w stanie niczego pojąć, pytamy jak dzieci: „Tak, ale dlaczego ta skrzynka gada?”.

 

Lem nie patyczkuje się z nami i mówi otwarcie, co widzi. Niełatwo jest śmiać się z jego zabawnych inwektyw, bo pośrednio są rzucane w naszą stronę. Ostatnie strony powieści czytamy więc ze świadomością, że jej zakończenie nie ma znaczenia. Najważniejsze myśli i obserwacje, z którymi mamy się skonfrontować, padają na całej przestrzeni książki i nie musimy na nie czekać do końca.

 

Jakby tego było mało, autor nie twierdzi scjentystycznie, że świat możemy zrozumieć, jeżeli wystarczająco dobrze się nad nim pochylimy i trochę się pouczymy. Świat nie jest ułożony. Dobrze komentuje to Jerzy Jarzębski w recenzji „Śledztwa”:

 

»Śledztwo« przepełnione jest nieokreślonym bólem i niewygodą, a jego bohaterowie cierpią z powodów, których na pierwszy rzut oka nie widać. Ośmielę się powiedzieć, że ból ten wynika z korozji wiary, iż świat coś oznacza, ma sens i cel, że jest tworem wyższej (boskiej?) inteligencji i przeto rozum ludzki może, choćby kosztem niebywałego wysiłku, rozpoznać jego racjonalną, przyczynowo-skutkową strukturę.

 

Wiemy więc, co w nas jest „nie tak”. Co z tą wiedzą teraz zrobić? Oddać władzę w ręce tych, którzy cokolwiek w obecnym świecie rozumieją – naukowców? A może zacząć się uczyć każdego dnia i próbować cokolwiek zrozumieć? Nie wiem. Lem też nie twierdzi, że wie. Lem stwierdza tylko, jak jest.

 

Wojciech Gabriel Pietrow

 

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.