Kolędy Made in Poland
Do tej pory uważałam, że prastary gotycki gród leżący nad Wisłą to miasto studentów i znużonych życiem emerytów. Okazuje się, że Toruń staje się kolebką rodzących się tu i ówdzie kulturalnych inicjatyw, spotykających się z pozytywnym odbiorem. Wiele z nich zaczyna pełnić kulturotwórczą rolę - edukując, promując sztukę, gromadząc zwolenników wokół określonej idei. Jednym z takich twórczych przedsięwzięć są cykliczne spotkania Klubu Melomana - twór Toruńskiej Orkiestry Symfonicznej zrzeszający bywalców sal koncertowych, melomanów i miłośników muzyki.
Pierwotnym zamierzeniem Klubu było wzajemne zbliżenie się artystów i publiczności oraz odczarowanie muzyki poważnej z miana arcytrudnej i niedostępnej sztuki. „Chcemy umożliwić naszym słuchaczom, przeżywanie i odbiór muzyki w lepszej atmosferze i w pełniejszy sposób. Chcemy też by nie czuli się anonimowo przychodząc na koncerty” -podkreśla Alina Reut - pomysłodawczyni i założycielka Klubu Melomana, i dodaje - „Inaczej odbiera się muzykę gdy ma się okazję osobiście poznać i porozmawiać z wykonawcami, których do tej pory podziwiało się tylko na scenie. Dajemy im możliwość wzajemnej konfrontacji. Naszą ofertę kierujemy do wszystkich bez względu preferencje muzyczne i wiek”.
W przededniu koncertu kolędowego, odbyło się kolejne spotkanie melomanów. Tym razem usłyszeliśmy pastorałki w aranżacji jazzowej Bartka Staszkiewicza. Wyśpiewała je chórzystka z chóru „Astrolabium” i zarazem piosenkarka, Joanna Czajkowska.
Spotkania klubu poprzedziły koncert kolęd, który wypełniły kolędy w opracowaniu Jana Maklakiewicza - „melodie są pełne prostoty, a takie powinny być kolędy” - mówi Kinga Litowska. „Kolędy polskie w tej aranżacji brzmią tradycyjnie, nie trącą dziwactwem, nie są skomplikowane melodycznie. To zapewne będzie wspaniała uczta dla nas jak i dla słuchaczy. Śpiew z orkiestrą jest dużo łatwiejszy w sensie technicznym i tonacyjnym, ale nie jest to śpiewanie a capella, ponieważ mamy przed sobą ścianę dźwięku, którą musimy sforsować i w tym znaczeniu jest to dla nas wyzwanie – dodaje.
Wyzwanie, którego podjął się chór zrealizowano z sukcesem. Kolędy wykonane z udziałem toruńskiej orkiestry były pełne majestatu i nabrały cech mocarstwowości.
„Są dużo piękniejsze i szlachetniejsze melodycznie niż amerykańskie” - stwierdziła jedna ze słuchaczy koncertu.
Rzeczywiście, trudno je porównać z zagranicznymi melodiami, skoro tchnęły tak słodkim, szlachetnym brzmieniem, są tak bogate treściowo i mają wzniosły charakter. Amerykańskie kolędy to nierzadko wytwory popkulturowe, nie mające nic wspólnego z historią kraju, czy rozwojem pobożności. Niektóre z nich są plastikową i nieudolną imitacją prawdziwych perełek muzycznych pochodzących na przykład z XVII w.
Nawet zaimportowane zza oceanu „White Christmas”, mimo swego uroku, pozbawione jest głębi i ducha świąt. To produkt hollywoodzkiego show biznesu, nakręcanego przez ludzką chęć zysku, który sprowadził święta do szaleństwa zakupów, brzuchatego mikołaja i latających reniferów. Nawet kolędy mają smakować jak wystrzałowa coca cola i po prostu zabawiać.
Może potrzeba nam chwili ciszy i zatrzymania się, by w spokoju usłyszeć to co nam gra w sercu.
Nucimy "Wśród nocnej ciszy"(...) i coraz częściej przyznajemy, że towar Made in Poland, może oznaczać najwyższą jakość z nieograniczoną gwarancją - który pomimo upływu lat wciąż jest świeży, uniwersalny, wartościowy i odkrywczy ba nawet przypomina o tym co najważniejsze, a dodatkowo jest na niego ogromny popyt...
Anna Świerzyńska
