Tomasz Tokarczyk: Mam sentyment do Straussa

30.12.2021
Tomasz Tokarczyk

Rok 2021 możemy pożegnać na wiele sposobów. Jednym z nich jest skorzystanie z propozycji Filharmonii Krakowskiej - koncertu, którym zadyryguje Tomasz Tokarczyk.

 Paweł Kawałek: Filharmonia Krakowska od lat organizuje koncert sylwestrowy. Co roku orkiestrą dyryguje ktoś inny. W tym roku jest to Pan. Czy dyrygowanie podczas koncertu zamykającego rok różni się czymś od regularnego koncertu?

 

Tomasz Tokarczyk: Sam koncert jest jak każdy inny, natomiast zdecydowanie inny niż zwykle jest repertuar. Na koncerty sylwestrowe szykuje się dla publiczności coś specjalnego. Tym razem wspólnie z dyrekcją pomyśleliśmy, aby był to koncert wiedeński, podczas którego wybrzmią utwory rodziny Straussów, ale nie tylko. W programie są także arie Lehara, Kalmana i Sieczyńskiego oraz duety.

 

Strauss to już klasyka koncertów sylwestrowo-noworocznych. Co powoduje, że tak dobrze pasuje do tych okazji?

 

Przede wszystkim wspaniała i niezwykle melodyjna muzyka o pięknych harmoniach. Strauss nie jest zbyt skomplikowany, dlatego trafia do każdego słuchacza. Ponadto jest to muzyka taneczna. Mamy polki, marsze, a przede wszystkim walca, którego Strauss był ewidentnym królem. Są to prawdziwe perły. Jeśli miałbym porównać jego twórczość do innych kompozytorów, to byłby to Mozart, tylko trochę bardziej roztańczony.

 

Czy można powiedzieć, że utwory Straussa były ówczesnym popem?

 

Myślę, że tak. Ta muzyka była tworzona przede wszystkim jako sztuka użytkowa. Nawet w partyturach istnieje do niej wiele adnotacji i didaskaliów sugerujących, że gdy muzyce towarzyszy zespół taneczny, pomijamy intro lub jakiś fragment muzyczny, tak aby całość była wartka i toczyła się w jednym tempie. Dzięki temu parom było znacznie łatwiej tańczyć.

 

Filharmonia to miejsce, w którym tańca nie będzie. Jestem jednak ciekaw, jak wyglądają koncerty w czasie obostrzeń. Jak wpływa to na atmosferę?

 

Staram się aby obecna sytuacja nie wpływała w żaden sposób na atmosferę. Każdy koncert traktuję tak, jakby był świętem, czymś wyjątkowym. Chciałbym, żeby przynajmniej na tych parę chwil, kiedy jesteśmy razem, w sali koncertowej, można było zapomnieć o czekającej na zewnątrz szarej rzeczywistości. To właśnie muzyka pozwala się nam od niej oderwać. Jeśli chodzi o kwestie obostrzeń, między muzykami na estradzie jest więcej przestrzeni. Staramy się zachować bezpieczeństwo, by uniknąć potencjalnego zarażenia.

 

Współpracuje Pan z wieloma orkiestrami w Polsce i za granicą. Czym się różni dyrygowanie rodzimą orkiestrą od orkiestr z innych krajów?

Nie dostrzegam wad zespołów z Polski. Może poza tym, że potrzebują więcej czasu na tzw. rozkręcenie się. Z zespołami zagranicznymi, zwłaszcza tymi z Wysp Brytyjskich czy Stanów Zjednoczonych, pierwsze próby wyglądają tak, że muzycy są świetnie przygotowani od razu. Mają rozczytany materiał. Orkiestry w Polsce natomiast w trakcie pierwszej próby lubią zobaczyć, co będą grać. Chyba że wiedzą, że repertuar jest bardzo trudny wtedy też solidnie się przygotowują. Poza tym wszystko wygląda bardzo podobnie. Następuje praca nad muzyką, zgłębiamy wszystkie muzyczne środki wyrazu, takie jak rytm, artykulacja, tempo, dynamika.

 

Ciekawi mnie, czego słucha Pan poza pracą. Czy jako osoba pracująca z muzyką potrafi Pan jeszcze jej słuchać bez rozbierania na czynniki pierwsze?

 

Nie słucham muzyki popularnej, choć jadąc samochodem, mam włączone radio, więc współczesne dźwięki do mnie docierają. Mimo to jednym uchem je wpuszczam, a drugim wypuszczam. Słucham muzyki poważnej, chociaż przyznaję, że traktuję to zawodowo. Niestety, nie jestem już w stanie włączyć sobie symfonii Mahlera lub Brahmsa, rozkoszując się czystością i pięknem, które one niosą ze sobą jako całość. Od razu włączam mechanizm analityczny. Rzecz jasna, bywa że poznaję nowego kompozytora albo znajduję świetne nagranie to bardzo mnie inspiruje. Zwykle jednak na wszystko, czego słucham, patrzę przez lupę profesjonalizmu, patrząc, jak coś jest zagrane, jak zbudowane, jaki jest charakter utworu. W domu nigdy nie puszczam sobie muzyki jako takiej, aby się przy niej relaksować. Bardzo lubię twórczość Straussa, zwłaszcza że w Operze Krakowskiej gramy cały czas Zemstę nietoperza, jedną z najwybitniejszych, o ile nie najwybitniejszą operetkę wszech czasów, którą prowadziłem wielokrotnie. Mamy również „Barona cygańskiego. Bardzo dużo razy wykonywałem muzykę Straussów i muszę przyznać, że mam do niej sentyment.

 

Jak się Pan odnosi do przemycania klasyki szerokiemu gronu słuchaczy, tak jak to robi np. pan Waldemar Malicki?

 

Każdy sposób, żeby dotrzeć do widza, uważam za korzystny. Zwłaszcza to, co robi pan Waldemar, ponieważ jego dowcipy to rzeczy momentami bardzo wyszukane. Aby je zrozumieć, nierzadko trzeba znać bardzo dobrze literaturę. Wiele z nich świadczy o tym, że stoi za nimi muzyk, który ma rozległą wiedzę i doświadczenie. Uważam, że podawanie muzyki klasycznej w tak przystępny i łatwy w odbiorze sposób przyciąga kolejnych melomanów. To jest najważniejsze.

 

Jak z Pana obserwacji wygląda napływ nowych melomanów lub kandydatów na nich?

 

Pojawiają się nowe twarze, z czego bardzo się cieszę. Jest to coraz bardziej zauważalne, że młodzież interesuje się nie tylko komputerem, internetem i grami, lecz także chętniej pojawia się na koncertach. Oczywiście, muzyka filharmoniczna czy operowa to nadal nisza dla wybrańców, niemniej frekwencja jest bardzo dobra. Praktycznie zawsze gramy dla pełnych sal. Zarówno Opera Krakowska, jak i Filharmonia mają ogromne wzięcie. Bilety są wyprzedane na długo przed koncertem. To bardzo budujące.

 

Kiedyś przeczytałem podsumowanie badań, z którego wynikało, że najwyższy poziom IQ mają słuchacze muzyki klasycznej, metalu i jazzu. Co Pan o tym sądzi?

 

(śmiech) To bardzo ciekawe zestawienie, bo gatunki są od siebie dość odległe.

 

Zastanawiałem się, jaki jest ich wspólny mianownik i doszedłem do wniosku, że każdy z nich trzeba zrozumieć. Dorosnąć do nich, żeby nauczyć się ich świadomie słuchać.

 

To prawda. Jazz także wymaga ogromnej wiedzy odnośnie do tego, dlaczego i w jaki sposób taka muzyka jest tworzona. Że często oparty jest na improwizacji. Z metalem natomiast miałbym zdecydowanie większy problem, ale wierzę panu, że tak też może być. Jest przecież grono osób lubiących mocne brzmienia. To także daje ludziom pewien rodzaj emocji. Mogą się wyżyć w tej muzyce.

 

Wbrew ogólnemu, nierzadko stereotypowemu myśleniu, ciężkie brzmienia lubią się bratać z klasycznymi.

 

Rzeczywiście. Choć z tego, co widzę, symfonika w metal na razie nie idzie może to i dobrze. Wiem natomiast, że stricte metalowe zespoły chętnie korzystają z instrumentarium klasycznego włącznie z najbardziej chyba znanym zespołem, Metallica. Znane mi są koncerty unplugged, podczas których zespoły brzmiące na co dzień ciężko używają smyczków, a nawet instrumentów dętych, dzięki czemu ich muzyka staje się bardziej szlachetna. Zwłaszcza ballady metalowe.

 

Za chwilę kończy się rok 2021. Czego można Panu życzyć oprócz zdrowia, którego powinniśmy życzyć sobie wszyscy?

 

O tak! To najważniejsze. Chciałbym, aby pandemia odpuściła, choć podejrzewam, że będziemy musieli nauczyć się z nią żyć. Czego sobie życzyć oprócz zdrowia? Wspaniałych koncertów! Kolejnych niesamowitych orkiestr i solistów, z którymi będzie można współpracować, bo to wielka inspiracja dla dyrygenta

 

Tomasz Tokarczyk

 

absolwent Akademii Muzycznej w Krakowie w klasie dyrygentury Jerzego Katlewicza oraz w klasie skrzypiec Ewy Szubry-Jargoń.
W latach 2002–2014 był dyrygentem oraz kierownikiem muzycznym w Operze na Zamku w Szczecinie. Od 2004 roku związany z Operą Krakowską jako jej dyrygent i kierownik muzyczny. Poprowadził ponad 500 spektakli operowych i operetkowych, w tym sprawował kierownictwo muzyczne w ponad 20 spektaklach. Dla krakowskiej sceny przygotował premiery m.in. takich spektakli jak Der Kaiser von Atlantis V. Ullmanna, Madama Butterfly, Cyganeria i Gianni Schicchi G. Pucciniego, Baron cygański J. Straussa, Traviata, Trubadur i Requiem G. Verdiego, Ariadna na Naxos R. Straussa, Wesele Figara W.A. Mozarta, Carmina burana C. Orffa, Miłość do trzech pomarańczy S. Prokofiewa, Mefistofeles A. Boita, Tannhäuser R. Wagnera, Opowieści Hoffmanna JH. Offenbacha, Manru I.J. Paderewskiego, Norma V. Belliniego, Don Pasquale i Anna Bolena G. Donizettiego, Pajace R. Leoncavalla, Cyrulik sewilski G. Rossiniego, a także w ramach Festiwalu K. Pendereckiego Diabły z Loudun.
Dyryguje również wieloma koncertami symfonicznymi i oratoryjnymi. Współpracuje z licznymi instytucjami w kraju i za granicą, m.in. z Festiwalem w Wexford (Irlandia), z orkiestrą symfoniczną w Trondheim (Norwegia), Teatrem Opery i Baletu w Czelabińsku (Rosja), Polską Orkiestrą Sinfonia Iuventus oraz Operą Wrocławską.
Współpracował z wybitnymi artystami, m.in. z Andrzejem Dobberem, Mariuszem Kwietniem, Katarzyną Oleś-Blachą, Arturem Rucińskim, Małgorzatą Walewską. Od roku akademickiego 2016/2017 jest wykładowcą Akademii Muzycznej (obecnie im. K. Pendereckiego) w Krakowie.

 

Więcej informacji o koncercie sylwestrowym W Filharmonii Krakowskiej na https://www.filharmonia.krakow.pl

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl

Może Cię zainteresować...

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.