Ściągając maski [o Anime „Belle”]

04.04.2022
Ściągając maski [o Anime „Belle”]

„Belle” w reżyserii Mamoru Hosody („Wilcze dzieci”, „Mirai”) to nowoczesna, japońska wersja znanej baśni „Piękna i Bestia”. I o wiele więcej – to jej swoista reinterpretacja, osadzenie we współczesności, z szeregiem dowcipnych i zaskakujących nawiązań.


Nie brak tu też odniesień do tradycji japońskich, wszechobecnych w detalach, np. kwiaty pojawiające się na otwarcie i zamknięcie filmu symbolizują w Japonii ostateczne pożegnanie (co po głębszej analizie wydaje się bardzo istotne dla całej historii). W dwugodzinnym anime bardzo sprawnie połączono elementy europejskie z azjatyckimi. Na ekranie dzieje się dużo, momentami wręcz za dużo, ale tłumaczy się to w kontekście akcji, która właściwie rozgrywa się w dwóch rzeczywistościach.

 

Suzu jest pozbawioną wiary w siebie uczennicą liceum, która jako dziecko w traumatycznych okolicznościach straciła matkę. W internecie zyskuje jednak szansę na stworzenie „nowej siebie”, a także na nowy start i znaczący wpływ na otoczenie. I z jednej strony mamy tutaj trafny komentarz do obecnej rzeczywistości, w której coraz częściej wybieramy awatary zamiast żywych ludzi, z drugiej – diagnozę potrzeb psychicznych artystki i każdej twórczej, wrażliwej osoby. Bowiem Suzu dopiero jako wirtualna Bell(e) – notabene, imię nieprzypadkowo w obu językach oznacza „dzwon” – czuje, że naprawdę wyraża siebie; ukrywając się za piękną maską, ma odwagę śpiewać pieśni swego serca. Oczywiście to zarazem swoisty żart ze świata show-biznesu, w którym bardziej niż talent liczy się powierzchowność celebryty. Na szczęście na tej konstatacji twórcy się nie zatrzymują, sięgają głębiej. Suzu będzie jeszcze musiała skonfrontować się z własną przeszłością i odważyć się ujawnić, kim naprawdę jest. Gdy los rzuci ją w sytuację poniekąd podobną do tej, w której niegdyś straciła ukochaną osobę, dziewczyna tym razem będzie wiedziała, jakich dokonywać wyborów, a dzięki kierowaniu się swoim sumieniem oswoi też własne cierpienie i pozbędzie się żalu do matki (mama Suzu zginęła, ratując cudze dziecko, choć robiąc to, miała świadomość, że może przez to osierocić córkę).

 

Sporo mówi się też tutaj o „problemie tajemnicy” – kiedy każdy coś ukrywa, jeszcze trudniej o wzajemne zrozumienie. Największy sekret skrywa, rzecz jasna, (wirtualna) Bestia. Co ciekawe, pod jej postacią nie kryje się żaden zaklęty w potwora książę. Choć przez większą część filmu wraz z bohaterami snujemy domysły, kim w życiu codziennym jest Bestia, ostatecznie we wzruszającym finale filmu, gdy zostaje to ujawnione, czujemy się zaskoczeni. W wirtualnym świecie U każdy może uwypuklić swoje największe zalety. Bestia nie jest wprawdzie piękna fizycznie jak Belle, ale bez wątpienia ma hart ducha. I gdy patrzy się na tę dwójkę, zaczynamy wierzyć, że spotkanie Belle i Bestii to w rezultacie metafora próby zaakceptowania samej siebie, którą musi podjąć Suzu. To zarazem pretekst do rozważań: być może każdy z nas skrywa w sobie dwie natury i dopiero silna więź z kimś pozwala nam zdecydować, którą z nich wybrać i jak skierować się ku temu, co w nas najbardziej autentyczne i szlachetne. Belle, próbując odkryć tajemnicę Bestii, lepiej pozna też siebie.

 

ZOBACZ TRAILER „BELLE”:

Wątków jest zatem w „Belle” mnóstwo – przepracowywanie traumy, uzdrawianie relacji rodzinnych, dojrzewanie i odkrywanie własnej tożsamości, uszlachetniająca miłość (niekoniecznie romantyczna), dorastanie do bycia samodzielnym, terapeutyczna moc muzyki, zdolność do poświęceń w imię wyższych celów. Ten film można oglądać wielokrotnie i zawsze znajdywać w nim coś innego, o czym mogą świadczyć toczące się dyskusje po pokazach przedpremierowych. Każdy seans gwarantuje także ogromną dozę przyjemności – fantastyczna muzyka Ludviga Forssella i Yuty Bando oraz poruszające piosenki w wykonaniu Kaho Nakamury (w wersji polskiej śpiewa je Daria Zawiałow, prywatnie podobno fanka anime), absolutne wizjonerstwo, jeśli chodzi o architekturę i specyfikę wykreowanej na ekranie wirtualnej metropolii (w której pomiędzy wieżowcami np. przepływają wielkie wieloryby służące za ruchomą scenę dla głównej bohaterki!).

 

Na koniec warto jeszcze podkreślić, że „Belle" to ważny głos w zaczętej przed laty w kinie przez „Matrix” debacie o technologii. W filmie Hosody wprawdzie przytłacza ona swoją intensywnością, ale tak czy inaczej wspiera wszystkich bohaterów w ich realnym życiu. To nie jest kolejna „Sala samobójców”, w której nastolatki zatracają się w internecie i nieświadomie wpadają w niewłaściwe towarzystwo. Nawet jeśli wielu z nas na miejscu Suzu wybrałoby jej codzienność i górzysty japoński pejzaż oraz ciszę zakłócaną jedynie przez brzmienie cykad, a nie oniryczne „loty” i show w wirtualnym U, będącym być może furutystyczną wizją Tokio.

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Może Cię zainteresować...

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.